Geoblog.pl    stock    Podróże    Rodzinnie do Kraju Kwitnącej Wiśni    Jak przygotować podróż do Japonii – selektywny poradnik (cz. 1 – planowanie i transport)
Zwiń mapę
2013
04
kwi

Jak przygotować podróż do Japonii – selektywny poradnik (cz. 1 – planowanie i transport)

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Czytając w sieci informacje na temat Japonii, można mieć wrażenie, że to dość trudny kraj do podróżowania. Wielu radzi, że bez choćby podstaw japońskiego może być ciężko się porozumieć, bo angielski zna niewiele osób, a napisy są w większości w krzaczkach kanji. Poza tym w Japonii nie ma konwencjonalnych adresów (czyli miasto, ulica, nr domu), jakie znamy z „normalnego” świata i tylko większe ulice mają nazwy, co może bardzo utrudnić przemieszczanie się po kraju. No i te różnice kulturowe...

Przyznam, że trochę udzieliła mi się ta internetowa atmosfera i do podróży do Japonii przygotowywałem się wyjątkowo dokładnie, tym bardziej, że nie mogliśmy ryzykować wtopy z małym dzieckiem przy boku, a po japońsku znamy dosłownie 5 słów. Przygotowanie się opłaciło, dzięki niemu dość ambitny plan wycieczki został wykonany praktycznie w 100% bez żadnych niemiłych przygód, ale po powrocie z całym przekonaniem powiem, że Japonii nie trzeba się bać – wręcz przeciwnie, to kraj wspaniale zorganizowany, a łatwość podróżowania po nim jest porównywalna do krajów Europy Zachodniej. Naprawdę! Dla niezdecydowanych, albo tych zdecydowanych, ale szukających praktycznych informacji, już na początku relacji przedstawię kilka ważnych punktów, które warto przy podróży do Japonii uwzględnić. Pierwotnie miałem ją podzielić na dwie części, ale samo opisanie transportu zajęło prawie dwie strony A4. Na koniec wydzielę wskazówki dotyczące podróży z niemowlakiem. Wszystkie te spostrzeżenia będą oczywiście mocno rozwijane we właściwej relacji, więc nie przestawajcie jej śledzić po wpisach wstępnych ;-)

Planowanie trasy i must-do

Wśród zwiedzajacych Japonię zauważyłem tendencję do wybierania standardowej do bólu trasy, nawet przy dwutygodniowym pobycie. Spora część turystów wybiera regiony Kanto i Kansai, czyli Tokio-Kioto-Nara-Osaka plus najczęściej Hirosima i okolice góry Fudżi. Potem słyszy się obiegową opinię, jak ta Japonia jest gęsto zaludniona, że niewiele tam ciekawej przyrody itp. I to prawda, wybierając tę właśnie standardową trasę można mieć takie wrażenie. Apeluję – nie idźcie tą drogą! Japonia to przepiękny, bardzo różnorodny kraj , a parków narodowych i zachwycającej przyrody jest tam co najmniej tyle, co w Polsce.
Co więc zobaczyć? Na początku relacji szczegółów trasy jeszcze nie zdradzę, powiem tylko jakie były moje punkty obowiązkowe. Oto one:
1. Zobaczyć (prawie) wszystkie duże wyspy japońskie. Piszę prawie, bo Hokkaido bardzo wcześnie odrzuciłem (a raczej zostawiłem na kolejną podróż). W kwietniu na Hokkaido może być jeszcze bardzo zimno, a sezon turystyczny zaczyna się tam parę tygodni później. Do zobaczenia największych atrakcji Hokkaido, czyli parków narodowych, w kwietniu może być po prostu zbyt wcześnie.
2. Zobaczyć jak najwięcej miejsc z listy UNESCO. Japonia ma ich 16, jest więc z czego wybierać, ale niektóre z nich są dość, a nawet bardzo trudno dostępne. Zobaczyliśmy ich 10 i wszystkie, może poza jednym, były bezwzględnie warte uwagi.
3. Wykąpać się w onsenie, czyli japońskiej łaźni z gorącymi źródłami.
4. Spędzić co najmniej jedną noc w ryokanie – tradycyjnym japońskim zajeździe.
5. Zjeść fugu.
6. Poczuć trzęsienie ziemi (wiem, że to od nas niezależne i trochę głupie, ale niech rzuci kamieniem ten, kto nie chciałby nigdy poczuć jak to jest).
7. Przejechać się Sinkansenem – to akurat najłatwiejsze do osiągnięcia.
8. Zobaczyć kwitnące wiśnie – tych mieliśmy prawie, że w nadmiarze, ale zależy to oczywiście od okresu podróży.
Plan został wykonany w 100% i muszę przyznać, że wszystkie te punkty (oczywiście poza 6.) są warte powtórzenia. Po podróży niczego z tej listy bym nie wyrzucił.

Transport

Japonia ma wspaniale, wręcz doskonale rozwiniętą sieć kolejową. Tak bardzo, że jeśli nie jesteś na kompletnym odludziu i wiesz, że ze stacji A do stacji B jeździ pociąg, możesz pójść tam o każdej porze dnia (podkreślam dnia, nie nocy) i spodziewać się, że będziesz czekać na ten pociąg nie dłużej niż godzinę, maksymalnie półtorej. Jeśli jesteś na stacji Sinkansenu, pociągi w obu kierunkach będziesz mieć co 10-15 minut, choć większość z nich nie jest objęta JR Passem. Wyobrażacie sobie? To tak jakby np. Warszawę i Kraków czy Wrocław łączyła linia kolejowa, na której kursuje 6 pociągów na godzinę! Trzeba jednak pamiętać, że oprócz szybkich Sinkansenów (takich jak Nozomi, Sakura czy Hikari), są jeszcze Szit-kanseny (np. Kodama), zatrzymujące się na wszystkich stacjach i przystankach osobowych, a nawet pomiędzy nimi ;-) I tak na trasę Hirosima – Kokura, której pokonanie zajmuje Hikari 60 minut, Kodama potrzebuje aż 100 minut. Na dłuższych trasach różnice są znacznie większe.

Pociągi, niezależnie od typu, są w Japonii niestety bardzo drogie. Żeby zachęcić zagranicznych turystów do przyjazdu, Japończycy wymyślili JR Pass – karnet na wszystkie pociągi Japan Railway, ważny na 7, 14 lub 21 dni. JR Pass może być kupiony wyłącznie poza Japonią i tylko przez zagranicznych turystów, tzn. nie-Japończyków, którzy na pieczątce wjazdowej mają status temporary visitor. W Polsce JR Passa nie można kupić bezpośrednio, a pośredniczące biura mocno zdzierają. Najlepiej skorzystać ze stron typu www.jrpass.com – voucher przychodzi po jednym-dwóch dniach od zamówienia.

UPDATE 2016 Od niedawna można JR Pass kupić też bezpośrednio w Polsce, korzystając z biura podróży H.I.S. Poland (his-travel.pl). Z ich usług wprawdzie sam nie korzystałem, więc nie mogę polecić, ale przeliczniki w odniesieniu do euro mają bardzo korzystne i jak ktoś nie ma karty walutowej, zakup na ich stronie powinien wyjść trochę taniej.

JR Pass nie jest wcale tani. 7-dniowy kosztuje 28 tys. jenów*, 14-dniowy 45 tys., a 21-dniowy prawie 57 tys. Za dwa 14-dniowe passy zapłaciliśmy więc z wysyłką łącznie koło 3100 PLN (jen był sporo droższy). Czy zakup się kalkuluje (a zazwyczaj tak) można – i trzeba – sprawdzić na stronie www.hyperdia.com/en zawierającej kompletny rozkład jazdy pociągów. Przy naszym bardzo intensywnym korzystaniu z pociągów zapłacilibyśmy za nie około 90 tys. jenów od osoby, a więc zakup JR Passa pozwolił nam zredukować koszty transportu o połowę. Uwaga – jeśli porównujecie ceny, koniecznie róbcie to z uwzględnieniem tańszych tzw. non-reserved seats. Miejsc nierezerwowanych jest na ogół w pociągach cała masa i my prawie wcale nie korzystaliśmy z rezerwacji miejsc (choć dla posiadacza JR Pass jest ona bezpłatna, trzeba tylko odstać swoje w kolejce). JR Pass pozwala też bezpłatnie poruszać się po dużych miastach – co najmniej Tokio i Osaka (chyba też Jokohama) mają wewnętrzne linie kolejowe należące do JR. Poza pieniędzmi, JR Pass pozwala też zaoszczędzić masę czasu – nie stoisz w kolejce po bilety (poza miejscówkami reserved seats), a jedynie pokazujesz passa pracownikowi stacji na bramce. Przez to kilkuminutowe przerwy na przesiadkę są praktycznie zawsze wystarczające.

W Internecie można często przeczytać sugestie, żeby podróżując pociągami unikać godzin szczytu. Może w największych miastach typu Tokio czy Osaka ma to sens, ale poza nimi nie potwierdzam tych obaw. W lokalnych pociągach staliśmy zaledwie parę razy – i to na krótko; w Sinkansenach tłok był dwa razy, zwykle do następnej stacji, a więc przez 20-30 minut.

Przemieszczanie się pociągami to też najszybszy sposób na zwiedzanie Japonii – 700 km trasę z Hirosimy do Takayamy z dwoma przesiadkami po drodze (w tym jedna 30 minut) pokonaliśmy w 5 godzin. Warto skorzystać ze wspomnianej wyżej strony Hyperdia, żeby wstępnie rozplanować trasę.

Pociągi to niejedyny sposób poruszania się po Japonii. Budżetowi turyści mogą skorzystać z oferty tanich linii lotniczych Jetstar i Peach lub sieci autobusowych Willer Express. Z małym dzieckiem opcja autobusowa zdecydowanie dla nas odpadała. Trzeba przyznać, że w porównaniu z pociągami autobusy w Japonii są strasznie powolne (ograniczenie na autostradach to śmieszne 80km/h) i na ogół wcale nie tańsze (poza nocnymi, pozwalającymi oszczędzić na noclegu).

Czasami jednak trzeba kupić jakiś bilet, czy to na koleje prywatne, metro czy autobus. Tu mam złą wiadomość – w biletomatach rzeczywiście wszystko jest po japońsku. System jest jednak tak intuicyjny, a ceny podane na rozkładzie (z nazwami stacji zawsze po angielsku), że kupienie biletu nie sprawia problemu. A jeśli się pomylisz i kupisz bilet zbyt tani, na stacji docelowej możesz w automacie lub w okienku dopłacić różnicę. Jeśli nie masz pewności ile kosztuje bilet, kup po prostu najtańszy. Ja w każdym nie miałem problemu ze znalezieniem właściwej kwoty, może 2-3 razy skorzystałem z drobnej pomocy innych pasażerów.

W miejskich autobusach i tramwajach nie ma biletów, płacisz po prostu odliczoną kwotę przy wyjściu. Na podświetlanej tablicy przy kierowcy widać, ile masz zapłacić. Po wejściu sprawdzasz, który to przystanek (ostatni podświetlony, np. siódmy), a przy wyjściu patrzysz, ile masz zapłacić (przy nr 7 pojawia się dokładna kwota). Jeśli nie masz odliczonej ceny biletu, monety i banknoty 1000-jenowe możesz rozmienić w automacie przy kierowcy i potem wrzucić dokładną kwotę. Problem może się pojawić , jeśli masz same nominały wyższe niż 1000 jenów, ale nie ćwiczyłem tego w praktyce.

Nazwy następnych przystanków praktycznie zawsze są mówione po angielsku lub wyświetlane w tym języku na tablicy. Zgubić się w środkach transportu jest naprawdę bardzo ciężko. Na stacjach kolejowych jest jeszcze lepiej – nawet na totalnym odludziu nazwa stacji, stacji poprzedniej i następnej jest po angielsku. Na większości stacji oznaczone są miejsca, gdzie otwierają się drzwi i tam grzecznie trzeba się ustawić w kolejce. Na tych najbardziej zatłoczonych stacjach miejsca otwarcia drzwi są oznaczone trójkątami i kółeczkami – na tablicy sprawdzasz, czy twój pociąg ma oznaczenie kółka czy trójkąta i tam się ustawiasz. Pomysłowe, nie? Pociągi Sinkansen i Ltd. Express mają też oznaczenia, w którym miejscu zatrzymuje się który wagon. Jeśli masz miejscówkę w wagonie 7, zawczasu wiesz, gdzie się masz ustawić.

*Obecnie 100 jenów to około 3,2 PLN, w przybliżeniu można przyjąć przelicznik 100JPY=1USD.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (10)
DODAJ KOMENTARZ
stock
stock - 2013-04-26 07:39
Nie, tak jak w tekście wyjaśniałem - jak jedzie pociąg z kółkiem (zdjęcie nr 1) trzeba się ustawić na peronie tam, gdzie jest kółko, bo właśnie w tym miejscu otworzą się drzwi. z trójkątem - tam, gdzie trójkąt. Pociągi jeżdżą naprzemiennie, w związku z tym ludzie mogą się ustawić w dwóch kolejkach, a nie w jednej długiej.

Toalety, z tego co pamiętam, są tam oznaczone ludzikami, nie trójkątem i kółkiem.
 
zula
zula - 2013-04-26 07:44
...no to poproszę o skasowanie mojego komentarza i Twojego aby nie było "głupich" pytań a ja ponownie dodam komentarz !
 
krzysieksp
krzysieksp - 2013-04-26 08:06
No proszę. Wyście już wrócili, a ja jeszcze nie wyjechałem :) Ale, odliczam już godziny!!!

Wszystkie podane wyżej informacje potwierdzam, bo sam sprawdziłem. Dodam jednak, że z tymi biletomatami to chyba też nie jest tak źle (przynajmniej w Tokio), bo ja na jakieś zapyziałej stacji miałem obsługę po angielsku.

Czekam z niecierpliwością na resztę relacji, może będziemy modyfikować naszą podróż na bieżąco.

Na razie pójdziemy "tą drogą" i pokażę żonie "tłumy" Japończyków ;)

Ale następnym razem... Kto wie?
 
stock
stock - 2013-04-26 08:12
Zula - proszę bardzo :-)

krzysieksp - Koniecznie, absolutnie koniecznie zwiedźcie Koyasan (trzeba przeznaczyć jeden dzień z Osaki/Kyoto/Nary). W trakcie relacji wyjaśnię dlaczego.
 
zula
zula - 2013-04-26 08:23
Brawo - Gratuluję Trójkowej Wyprawy !.
Tekst - fantastyczny dla tych co chcą jechać i pojadą kiedyś ...oraz dla pozostałych ( jak ja ) co chcą się dowiedzieć wiele !.

Uśmiech wzbudził tekst "...nie idźcie tą drogą":))

pozdrawiam
 
krzysieksp
krzysieksp - 2013-04-26 09:07
Wojtek, dzięki za info. Już się zabrałem za zmianę planów. Chyba odpuścimy sobie Narę.

Nie miałeś problemów z transportem z Osaki do Koyasan?
 
stock
stock - 2013-04-26 09:50
Nie miałem, Koyasan jest bardzo łatwo dostępne. Można skorzystać z linii JR do Hashimoto (wersja tańsza, przesiadasz się dopiero w Hashimoto na prywatne linie) lub z jednej ze stacji Osaka Loop Line (chyba Shin-Imamiya) wybrać się pociągiem spoza JR do Koyasan. Ostatni etap to kolejka, bilet całodzienny do i z Osaki kosztuje coś koło 2800 jenów. Z Hashimoto pociąg kolejka linowa to chyba 800 jenów.

Z Nary nie rezygnujcie, dla mnie była sporo ciekawsza niż Kioto. Ale jeden dzień wystarczy.
 
marianka
marianka - 2013-04-26 12:43
Stock, fantastycznie! Jakoś tak przegapiłam informację o Waszym wyjeździe do Japonii, więc tym milej teraz jestem zaskoczona!

No, a sakura (bardzo czekam na zdjęcia!!), fugu i kąpiel w onsenie (marzę o tej kąpieli z małpiszonami!) są także na liście moich marzeń. A poza tym bardzo lubię tego must-do zestawienia;)

Co do trzęsienia ziemi, to jego namiastkę można poczuć w specjalnej sali w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. Dla mnie jako małej dziewczynki było to przeżycie niezapomniane!
 
zuzkakom
zuzkakom - 2013-04-26 16:27
Też zawsze staram się zbalansować ilość miast i przyrody w podróży, inaczej można mieć przesyt i równocześnie niedosyt ^^ czekam na dalszą relację! zwłaszcza z trzęsienia ziemi ;)
 
mirka66
mirka66 - 2013-04-26 16:28
Super wyjazd.
Moja siostra byla w kwietniu br.w Japonii i przezyla trzesienie ziemi na zywo.Nie byla na szczescie w samym epicentrum.Byla zachwycona Japonia w kwietniu.
Czekam na zdjecia.
 
 
stock
Wojtek
zwiedził 51% świata (102 państwa)
Zasoby: 637 wpisów637 2670 komentarzy2670 7833 zdjęcia7833 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.11.2024 - 11.11.2024
 
 
12.09.2024 - 22.09.2024
 
 
10.03.2014 - 31.08.2024